Katechetką być to przytulać naraz trzydziestkę przedszkolaków, które wołajᶏ, że przyszła „księżniczka” i malujᶏ Maryję w habicie ze sznurem i w czarnym welonie.
Katechetką być to uczyć formuły spowiedzi, przekonywać, że nie ma czego się bać, a po wyjściu z konfesjonału jest się lekkim jak balonik.
Katechetką być to wzruszać się, gdy niesforna grupa w białych strojach przyjmuje pierwszy raz Ciało Pańskie, gdy Jezus staje się domownikiem ich serca.
Katechetką być to zaznaczać w szkole Boże Narodzenie, wkładając skrzydła i śpiewając w chórze aniołów, bo jeden zachorował przed jasełkami.
Katechetką być to śpiewać w wycieczkowym autobusie na pięćdziesiąt głosów „Bóg kocha mnie…” .
Katechetką być to brać na siebie bunty nastolatków przeciw Bogu, rodzicom i całemu dorosłemu światu, wysłuchiwać złości i odpowiadać współczuciem.
Katechetką być to pocieszać Jolę po stracie bliskiej osoby, przekonywać, że Bóg wie, kiedy jest najlepszy czas, by „zerwać dojrzały kłos” ludzkiego życia.
Katechetką być to słuchać o nieszczęśliwej miłości Marka, dzielić radość ze szczęścia Oli, godzić zwaśnione przyjaciółki i bronić tego, z którego śmieje się klasa.
Katechetką być to śmiać się, gdy młodzież mówi „siostrze to dobrze, bo ma cały dzień tylko religię”.
Katechetką być to słuchać rapu, nawet jak się nie jest fanką, bo ważne jest, by poznać ich świat i do nich dotrzeć.
Katechetką być to nosić w sercu „nie swoje” dzieci, które jednak powierza Ci Pan i dlatego sᶏ dla Ciebie tak bardzo ważne.