Po dziewięciu Pierwszych Piątkach miesiąca, co nie było zamierzone, kolejny kwietniowy przypada w Wielki Piątek. Dlatego zapraszamy Was do „zadbania o serce” trochę wcześniej. Przed nami wyjątkowy czas. Kulminacja wszystkich dotychczasowych przygotowań- Triduum Paschalne. Rozważamy bardzo dokładnie, niemalże krok po kroku ostatnie chwile z życia Jezusa.
W Wielki Piątek usłyszymy Mękę Pana Jezusa według św. Jana. To długi fragment, często też śpiewany w kościołach. Chcę Ciebie i siebie zaprosić do rozważenia tej Ewangelii przed pójściem na nabożeństwo. W odosobnieniu, w ciszy swego serca, w Jego obecności.
Jezus każde Słowo kieruje do nas, jako do wspólnoty, ale też do mnie i do Ciebie osobiście. Znajdź więc wśród wszystkich przygotowań, sprzątania, gotowania, zakupów czas na spotkanie z Nim. Zadbaj o przestrzeń i ciszę. Zaplanuj to spotkanie wcześniej. Może to być wcześnie rano gdy jeszcze wszyscy śpią, albo późnym wieczorem. Ważne, by nikt Ci nie przeszkadzał. Tak, wiem, nie zawsze jest to łatwe, wymaga wysiłku, ale wiem też, że warto. To naprawdę wyjątkowy czas.
J 18,1-19,42
Po wieczerzy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie.
,,Za potok Cedron” w innych tłumaczeniach jest „na drugą stronę”. Jezus przechodzi z uczniami przez potok i stają po drugiej stronie. Mnie również zaprasza do stanięcia po drugiej stronie. Może chodzi o drugą stronę mojego wyobrażenia relacji z Nim, o drugą stronę przygotowań świątecznych, albo zobaczenia jakiegoś trudu problemu z innej perspektywy. Zaprasza mnie do zrobienia kroku naprzód. Ważne jest, że sam idzie tam pierwszy. Zawsze zapraszał uczniów, by szli za Nim, w wielu jednak momentach i ja, i uczniowie chcemy iść sami, bez Niego.
To jest pierwszy krok w spotkaniu ze Słowem. Gdzie jestem? Po której stronie? Po czyjej stronie? Czy w swoim życiu stoję tu gdzie stoi Jezus? Czy chcę? Czy w mojej codzienności jestem z Nim po tej samej stronie? Czy może w obliczu trudu, cierpienia zostaję przy swoim? Czym dla mnie jest dziś ten potok? Co jest dla mnie jakby granicą oddzielającą mnie od Boga? Co nie pozwala mi się zbliżyć do Niego? Może to być mój egoizm, nadmierna troska o pracę, o to jak wypadnę przed innymi, co o mnie pomyślą… ponazywaj sobie to wszystko, możesz nawet zapisać. On zaprasza mnie, by ten potok przejść z NIM, by przejść nad nim i stanąć obok. Nie znaczy to, że ominie mnie cierpienie, że minie ból i że wszystko zacznie się układać. Nie, ale na pewno stojąc blisko Pana będzie łatwiej. W tym ważnym czasie bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy Jego bliskości. Dlatego tak ważne wydaje mi się pobycie z tym pytaniem, a jeszcze ważniejsza jest moja odpowiedź. Nawet jeśli okaże się, że jestem daleko, boję się. Jego MIŁOŚCI wystarcza odrobina mojej chęci.
Zostań z tym pytaniem, tak długo jak będziesz potrzebować.
A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: Kogo szukacie Odpowiedzieli Mu: Jezusa z Nazaretu.
„Kogo szukacie?” Odpowiedź pada szybko. „Jezusa z Nazaretu”. Jakby bez zastanowienia, mimochodem. Ja też gdy jestem pytana o to kogo szukam, czego szukam, mam gotowe odpowiedzi. Gotowe, poprawne, według klucza. Kogo? Jezusa. Czego? Jego woli. Gdzie? W kościele. Mimo odpowiedzi Jezus pyta po raz drugi „Kogo szukacie?”. To pytanie zadane ponownie, trafia do mnie głębiej. Kogo szukam? Kogo szukałam przez ten cały czas Wielkiego Postu? Rzeczywiście Jego? Jego woli? Jego bliskości? Miłości? Jego słowa? Jego obecności?
„JA JESTEM” miedzy tymi dwoma pytaniami pada też odpowiedź. A może bardziej zapewnienie. Nawet jeśli nie szukam Jezusa, jeśli bardziej chodzi mi o mnie samą niż o Niego, niż o innych. Nawet jeśli ten cały czas przygotowania do Świąt Zmartwychwstania uciekł mi, nie wiem kiedy minął, wydaje się bezowocny, bez sensu. Wszystkie moje postanowienia okazały się powierzchowne, z czasem za trudne, niewykonalne, zapomniane. Nawet jeśli cały Wielki Post tylko mówiłam, że szukam Jezusa, ale wcale Go nie szukałam, On ciągle powtarzał JA JESTEM. Mimo moich ucieczek ten Wielki Post był wypełniony Jego obecnością. Był ze mną, bardzo blisko i wtedy gdy Go wybierałam, gdy rozważałam Drogę Krzyżową, gdy śpiewałam Gorzkie Żale, byłam na Eucharystii, ale wtedy gdy mi się nie chciało. Tłumaczyłam sobie, że nie muszę, nie czuję, nie chcę, nie potrzebuję. Jezus był.
Teraz też jest ciągle obecny i czeka. Chce mówić do naszych serc i zaprasza, by w tym szczególnym czasie pobyć na modlitwie z Jego Słowem. W zależności od pory dnia możesz wybrać te fragmenty Męki Jezusa, które On w danej chwili przeżywał. Zostawiam Cię z tą Ewangelią, a Ty zostawiając wszystko inne, pomódl się Słowem i na końcu szczerze i od serca porozmawiaj z Jezusem o tym co Cię poruszyło i dotknęło.
s. Monika Maria Gołaś
Ewangelia św. Jana, 18, 1-40; 19, 1-42
W owym czasie: Wyszedł Jezus z uczniami swoimi za potok Cedron, gdzie był ogród, do którego wszedł on i uczniowie jego. Ale i Judasz, który go wydał, znał to miejsce, bo się tam często schodził Jezus z uczniami swoimi. Judasz więc wziąwszy rotę, a od najwyższych kapłanów i faryzeuszów służbę, przychodzi tam z latarniami i pochodniami i z bronią. Jezus więc wiedząc wszystko, co nań przyjść miało, wyszedł, i rzecze im: Kogo szukacie? Odpowiedzieli mu: Jezusa Nazareńskiego. Rzecze im Jezus: Jam jest. A stał też z nimi Judasz, który go wydawał. Skoro więc im rzekł: Jam jest, cofnęli się wstecz, wstecz padli na ziemię. Spytał ich tedy znowu: Kogo szukacie? A oni odpowiedzieli: Jezusa Nazareńskiego. Odpowiedział Jezus: Powiedziałem wam, że ja jestem; jeśli więc mnie szukacie, pozwólcie tym odejść. Aby się wypełniły słowa, które był wyrzekł: Że z tych, których mi dałeś, nie straciłem nikogo. Szymon Piotr tedy mając miecz, dobył go, i uderzył sługę najwyższego kapłana, i uciął prawe ucho jego. A słudze było na imię Malchus. Jezus więc rzekł Piotrowi: Włóż miecz twój do pochwy. Kielicha, który mi dał Ojciec, czyż go pić nie będę? Rota więc i trybun i słudzy żydowscy pojmali Jezusa, i związali go. I przyprowadzili go najpierw do Annasza, bo był teściem Kajfasza, który był najwyższym kapłanem tego roku. Kajfasz zaś był tym, który dał był radę żydom: Że pożyteczne jest, aby jeden człowiek umarł za lud. I szedł za Jezusem Szymon Piotr i drugi uczeń. A ten uczeń był znajomy najwyższemu kapłanowi, i wszedł z Jezusem na dziedziniec najwyższego kapłana. Piotr zaś stał u drzwi na dworze. Wyszedł tedy ów drugi uczeń, który był znajomy najwyższemu kapłanowi, i pomówił z odźwierną, i wprowadził Piotra. Mówi więc Piotrowi służąca odźwierna: Czy i ty nie jesteś z uczniów tego człowieka? On mówi: Nie jestem. Czeladź zaś i słudzy stali przy ogniu, bo zimno było i grzali się. A był z nimi i Piotr, stojąc i grzejąc się. Kapłan więc najwyższy spytał Jezusa o jego uczniów i o naukę jego. Odpowiedział mu Jezus: Jam jawnie mówił światu; jam zawsze nauczał w synagodze i w świątyni, gdzie wszyscy żydzi się schodzą, a w skrytości nic nie mówiłem. Czemu mię pytasz? Pytaj tych, którzy słyszeli co im mówiłem: oto co wiedzą, co ja powiedziałem. Gdy zaś to rzekł, jeden ze sług, stojący tam, dał policzek Jezusowi, mówiąc: Tak odpowiadasz najwyższemu kapłanowi? Odpowiedział mu Jezus: Jeżelim źle powiedział, daj świadectwo o złym; a jeśli dobrze, czemu mię bijesz? I odesłał go Annasz związanego do Kajfasza, najwyższego kapłana. A Szymon Piotr stał, i grzał się. Rzekli mu tedy: Czy i ty nie jesteś z uczniów jego? A on się zaparł, i rzekł: Nie jestem. Rzecze mu jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr uciął ucho: Czyż ja ciebie nie widziałem z nim w ogrodzie? Znowu więc Piotr zaparł się, a natychmiast kur zapiał. Przyprowadzają tedy Jezusa od Kajfasza do pretorium, a było rano. I sami nie weszli do pretorium, aby się nie zmazali, ale żeby mogli pożywać Paschę. Tak więc Piłat wyszedł do nich na zewnątrz, i rzekł: Co za skargę przynosicie przeciw temu człowiekowi? Odpowiedzieli, i rzekli mu: Gdyby ten nie był złoczyńcą, nie wydalibyśmy go tobie. Rzekł im więc Piłat: Weźcie go wy, a według Zakonu waszego osądźcie go. Rzekli mu tedy żydzi: Nam nie wolno nikogo zabijać. Aby się wypełniły słowa Jezusa, które powiedział, oznajmiając, jaką śmiercią miał umrzeć. Wyszedł więc Piłat znowu do pretorium i wezwał Jezusa i rzekł mu: Tyś jest król żydowski? Odpowiedział Jezus: Sam od siebie to mówisz, czy też inni powiedzieli ci o mnie? Odpowiedział Piłat: Czyż ja żydem jestem? Naród twój i najwyżsi kapłani wydali mi ciebie; coś uczynił? Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata; gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi walczyliby pewnie, żebym nie był wydany żydom; lecz teraz królestwo moje nie jest stąd. Rzekł mu tedy Piłat: Toś ty jest król? Odpowiedział Jezus: Ty mówisz, że ja jestem królem. Jam się na to narodził, i na to przyszedłem na świat, abym świadectwo dał prawdzie. Wszelki, który jest z prawdy, słucha głosu mego. Rzecze mu Piłat: Co to jest prawda? A gdy to powiedział, znowu wyszedł do żydów i mówi im: Ja żadnej winy w nim nie znajduję. Lecz macie zwyczaj, abym wam jednego wypuścił na Paschę; chcecie tedy, żebym wam wypuścił króla żydowskiego? Znowu więc wszyscy zawołali, mówiąc: Nie tego, ale Barabasza! A Barabasza był zbójcą. Wtedy więc Piłat wziął Jezusa, i ubiczował. A żołnierze uplótłszy koronę z ciernia, włożyli mu na głowę, i przyodziali go szatą szkarłatną. I przychodzili do niego, i mówili: Witaj, królu żydowski! I bili go po twarzy. Wyszedł więc znowu Piłat na zewnątrz, i rzecze im: Oto wam go wyprowadzam abyście poznali, że w nim żadnej winy nie znajduję. (Wyszedł tedy Jezus, niosąc cierniową koronę i szatę szkarłatną). I rzecze im: Oto człowiek. Gdy go więc ujrzeli najwyżsi kapłani i słudzy, zawołali, mówiąc: Ukrzyżuj, ukrzyżuj go! Rzecze im Piłat: Weźcie go wy, i ukrzyżujcie, bo ja w nim winy nie znajduję. Odpowiedzieli mu żydzi: My Zakon mamy, a według Zakonu powinien umrzeć, bo się synem Bożym czynił. Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, bardziej się przeląkł. I wszedł znowu do pretorium, i rzekł do Jezusa: Skąd ty jesteś? Lecz Jezus nie dał mu odpowiedzi. Rzecze mu więc Piłat: Do mnie nie mówisz? Nie wiesz, że mam moc ukrzyżować cię, i mam moc wypuścić cię? Odpowiedział Jezus: Nie miałbyś żadnej mocy nade mną, gdyby ci z góry nie było dane. Dlatego, który mię tobie wydał, większy grzech ma. I odtąd Piłat starał się go wypuścić. Lecz żydzi wołali, mówiąc: Jeśli tego wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarskim; każdy bowiem, co się czyni królem, sprzeciwia się cesarzowi. Piłat więc usłyszawszy te słowa, wyprowadził Jezusa przed pretorium, i usiadł na stolicy sądowej, na miejscu, które zowią Litostrotos, a po żydowsku Gabbata. A był to dzień przygotowania Paschy, godzina prawie szósta. I mówi żydom: Oto król wasz. A oni zawołali: Strać, strać, ukrzyżuj go! Rzecze im Piłat: Króla waszego mam ukrzyżować? Odpowiedzieli najwyżsi kapłani: Nie mamy króla, tylko cesarza. Wtedy więc wydał go im, aby był ukrzyżowany. I wzięli Jezusa, i wyprowadzili. A niosąc krzyż, wyszedł na to miejsce, które nazywają Trupia Głowa, a po żydowsku Golgota. Tam go ukrzyżowali, a z nim innych dwóch, z jednej i z drugiej strony, a w pośrodku Jezusa. Napisał zaś Piłat i tytuł, i umieścił nad krzyżem. Było zaś napisane: JEZUS NAZAREŃSKI KRÓL ŻYDOWSKI. Ten więc napis czytało wielu żydów, gdyż blisko miasta było miejsce, gdzie był ukrzyżowany Jezus; a było napisane po hebrajsku, po grecku i po łacinie. Mówili więc Piłatowi najwyżsi kapłani żydowscy: Nie pisz: Król żydowski, ale że on powiedział: Jestem królem żydowskim. Odpowiedział Piłat: Com napisał, napisałem. Żołnierze więc, gdy go ukrzyżowali, wzięli szaty jego (i uczynili cztery części, każdemu żołnierzowi część) i suknię. A była suknia nieszyta, od wierzchu całodziana. Rzekli tedy jeden do drugiego: Nie krajmy jej, ale rzućmy o nią losy, czyja ma być; żeby się wypełniło Pismo, które mówi: „Podzielili sobie szaty moje, a o suknię moją los rzucili”. I to więc żołnierze uczynili. A stały obok krzyża Jezusowego matka jego i siostra matki jego, Maria Kleofasowa, i Maria Magdalena. Gdy więc ujrzał Jezus matkę i ucznia, którego miłował, stojącego, mówi matce swojej: Niewiasto, oto syn twój. Potem mówi uczniowi: Oto matka twoja. I od tej chwili wziął ją uczeń do siebie. Potem, wiedząc Jezus, że wszystko się już wypełniło, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę. A było tam naczynie postawione, pełne octu; oni tedy włożywszy na hizop gąbkę pełną octu, podali do ust jego. Jezus więc, gdy przyjął ocet, rzekł: Wykonało się. I skłoniwszy głowę, oddał ducha. Żydzi tedy (ponieważ był to dzień Przygotowania), aby na szabat nie zostały ciała na krzyżu (albowiem był to wielki ów dzień szabatu), poprosili Piłata, aby połamano im golenie, i zdjęto ich. Przyszli więc żołnierze, i pierwszemu połamali golenie i drugiemu, który z nim był ukrzyżowany. Lecz przyszedłszy do Jezusa, gdy ujrzeli, że już umarł, nie łamali goleni jego, ale jeden z żołnierzy włócznią otworzył bok jego, a natychmiast wyszła krew i woda, ten zaś, który widział dał świadectwo, i prawdziwe jest świadectwo jego. A on wie, że prawdę mówi, abyście i wy wierzyli. Albowiem to się stało, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać kości jego”. I znowu inne Pismo mówi: „Zobaczą, kogo przebodli”. Potem zaś poprosił Piłata Józef z Arymatei (przeto że był uczniem Jezusowym, lecz tajemnym z bojaźni przed żydami), żeby mógł zdjąć ciało Jezusowe. I pozwolił Piłat. Przyszedł więc, i zdjął ciało Jezusowe. Przybył też i Nikodem, który niegdyś przyszedł był w nocy do Jezusa, niosąc mieszaninę mirry i aloesu około stu funtów. Wzięli więc ciało Jezusowe, i obwiązali je z wonnościami w prześcieradła, jak żydzi mają zwyczaj grzebać. A na miejscu, gdzie został ukrzyżowany, był ogród, w ogrodzie zaś grób nowy, w którym jeszcze nikt nie był położony. Tam więc, ponieważ grób był blisko, z powodu żydowskiego dnia Przygotowania, położyli Jezusa.