Rady Ewangeliczne w życiu konsekrowanym
Jako osoby konsekrowane zostałyśmy powołane do tworzenia szczególnej, oblubieńczej więzi z Chrystusem, za Jego przykładem w całkowitym oddaniu się Ojcu i zaufaniu w prowadzenie Ducha Świętego. Chociaż wszyscy ochrzczeni jesteśmy związani szczególną więzią ze Stworzycielem, zostajemy włączeni w jedno, Mistyczne Ciało Jego Syna, jest coś, co wyróżnia naszą relację z Bogiem. To pewien radykalizm wyboru życia chrześcijańśkiego. Na czym on polega? Na pragnieniu by oddać Jemu całe swoje życie, by kochać Go, służyć Mu i uwielbiać, a jednocześnie w tej relacji uczyć się Jego spojrzenia serca na ludzi i być świadkami jego dobroci i miłosierdzia, które chce okazać wszystkim bez wyjątku. Jak wzór na tej drodze zostawił nam swojego Syna, abyśmy szli za Nim jego śladami (1P 2,21) i w całym wydarzeniu Wcielenia pokazał w jaki sposób chce to realizować – w nieustannym poszukiwaniu Jego woli na modlitwie, bez własności i stałego miejsca zamieszkania, i bez wyłącznej więzi małżeńskiej, ale otoczony grupą uczniów, którzy tworząc Jego szczególną rodzinę towarzyszyli Mu w zwyczajnej codzienności (Mk3,13).
Życie konsekrowane, którego realizacja ma nas upodabniać coraz bardziej do Jezusa Chrystusa, będzie się zatem charakteryzowało Jego sposobem życia, które Tradycja Kościoła opisała trzema radami ewangelicznymi: posłuszeństwem, ubóstwem i czystością. Odniesie do egzystencji ziemskiej Jezusa jest ważne nie tylko ze względu na uzasadnienie teologiczne życia konsekrowanego, ale także na jego praktyczne implikacje, które angażują konkretne życie tu i teraz, i są przeżywane na ludzki sposób, angażując ducha, duszę i ciało jako jedność. W Jezusie Chrystusie objawia się pełnia Boga i człowieka, zatem także pełnia życia konsekrowanego realizowanego w trzech ślubach ma za zadanie objawiać światu pełnię Boga i pełnię człowieczeństwa. Ma wskazywać tajemnicę Boga i wieczności tam, gdzie człowiek zatrzymuje się tylko na wymiarze doczesnym rzeczywistości. Boga obecnego nie poza tym wymiarem, ale w samym jego centrum, to znaczy w sercu samego człowieczeństwa.
Wybór rad ewangelicznych nie prowadzi bowiem w żadnej mierze do zubożenia wartości autentycznie ludzkich, ale ma być raczej ich przemianą. Nie należy rozpatrywać rad ewangelicznych jako zaprzeczenia wartości związanych z płciowością, z uzasadnionym pragnieniem dysponowania dobrami materialnymi i samodzielnego decydowania o sobie. Te skłonności mają swoje źródło w naturze i dlatego same w sobie są dobre (VC 87).
Życie według rad ewangelicznych nie umniejsza zatem ani wartości małżeństwa i związanego z nim współżycia i prokreacji, ani nie gardzi bogactwem i rzeczywistością materialną, ani nie banalizuje wartości wolności, którą niektórzy przedkładali nawet ponad wartość samego życia. Umożliwia natomiast ich postrzeganie w perspektywie wieczności. Tym samym śluby objawiają prorocki charakter konsekracji zakonnej, w świetle której każda z rad ewangelicznych nabiera znaczenia znaku odsłaniającego i przybliżającego misterium Boga w tym co najbardziej ludzkie.
Ewangeliczna rada czystości nie ogranicza się do rezygnacji z więzi małżeńskiej i życia w celibacie, ale przejawia się przede wszystkim w gotowości do ukochania każdego człowieka, którego Bóg stawia na mojej drodze i w którym pragnie się odkrywać Jego obecność we wszystkich, małych i pogardzonych, zgodnie ze słowami: «kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi» (1J 4,20). Czystość konsekrowana zatem nie może się urzeczywistnić w braku zaangażowanych relacji, wręcz odwrotnie, dopiero kiedy jest przeżywana jako miłość do drugiego człowieka, jako otwartości na płodność, tzn. gotowość niesienia życia, przywracania tego podeptanego, a kiedy potrzeba oddaniu swojego za innych. W świadomym ukierunkowaniu relacji na dobro drugiego przejawia się «moc Bożej miłości [która] może dokonać wielkich rzeczy właśnie przez doświadczenie ludzkiej miłości» (VC 88) Takie kształtowanie relacji międzyludzkich jest możliwe dzięki wyjątkowemu spotkaniu i więzi z Bogiem, o której była mowa we wstępie, i jak też zaznacza Benedykt XVI «człowiek nie może żyć wyłącznie w miłości oblatywnej, zstępującej. Nie może zawsze tylko dawać, musi także otrzymywać. Kto chce ofiarować miłość, sam musi ją otrzymać w darze. Oczywiście, człowiek może — jak mówi nam Chrystus — stać się źródłem, z którego wypływają rzeki żywej wody (por. J 7, 37- 38). Lecz aby stać się takim źródłem, sam musi pić wciąż na nowo z tego pierwszego, oryginalnego źródła, którym jest Jezus Chrystus, z którego przebitego Serca wypływa miłość samego Boga (por. J 19, 34)» (DCE 7).
Ewangeliczna rada ubóstwa przejawia się w gotowości dzielenia losu ludzi ubogich. Z jednej strony oznacza przyjęcie i przeżycie codzienności jako osoby potrzebującej i zależnej, w takim sensie, w jakim uznaję, że nie jestem samowystarczalny i potrzebuję zarówno Boga jak i drugiego człowieka, żeby móc w pełni przeżyć swoje człowieczeństwo. Ubóstwo ewangeliczne prowadzi do pokornego uznania, że moje życie jest ostatecznie w ręku kogoś większego ode mnie, wyraża nadzieję w opiekę Bożą i Jego Opatrzność. Co więcej, to, czy jestem ubogi, weryfikuje się w postawie pokory i prostoty, które umożliwiają bliskość z ubogimi i potrzebującymi – materialnie, psychicznie, moralnie, bliskość wolną od lęku, że zostaną osądzeni i odtrąceni. Zaangażowanie w różne formy pomocy dokonuje się wówczas nie w przekonaniu, że daję z tego, co zbywa, ponieważ sam znajduję się w podobnej kondycji, ale to, co mogę najbardziej, to podzielić się po prostu tym, kim jestem: «Ubóstwo głosi, że Bóg jest jedynym prawdziwym bogactwem człowieka. Przeżywane na wzór Chrystusa, który „będąc bogaty (…) stał się ubogim” (2 Kor 8, 9), wyraża całkowity dar z siebie, jaki składają sobie nawzajem trzy Osoby Boskie» (VC 21). Troska o dobro człowieka, bez względu na jego kondycję, podkreśla jego niezbywalną godność, która nie zależy od tego co posiada, od stopnia majętności, funkcji społecznej, tytułów naukowych, znajomości, ale która jest zakorzeniona w byciu stworzonym na obraz i podobieństwo Boga.
Ewangeliczna rada posłuszeństwa wskazuje na wartość słuchania tego, co chce powiedzieć Bóg o mnie i moim życiu, nie tylko w sumieniu, ale także za pośrednictwem człowieka. Takie posłuszeństwo nie wynika z poddania niewolniczego, ale z wolności i relacji synowskiej: «Synu mój, słuchaj!» (Prz 1,8). Perspektywa posłuszeństwa na wzór Jezusa Chrystusa, który będąc umiłowanym Synem Ojca (por. (Mt 3,17) staje się «posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej » (Flp 2,8) może budzić zaniepokojenie i sprzeciw, jednak w rzeczywistości taka «postawa Syna objawia (…) tajemnicę ludzkiej wolności jako drogę posłuszeństwa wobec woli Ojca oraz tajemnicę posłuszeństwa jako drogę stopniowego zdobywania prawdziwej wolności» (VC 91). Powstaje zatem pytanie o jakiej wolności mowa, skoro jako taka wymaga stopniowego zdobywania. To wolność, która będąc świadoma możliwości wyboru szuka prawdy i dopuszcza, że nie zawsze znajdzie ją w odniesieniu do swojego punktu widzenia. Wolność wsłuchująca się w głos Boga, który wybrzmiewa zarówno w sumieniu, w poruszeniach duchowych, jak i w przełożonych, w Ewangelii czytanej w Kościele, w nauczaniu papieża, w spotkaniu z drugim człowiekiem, w najróżniejszych okolicznościach dnia codziennego. Posłuszeństwo wskazuje zatem na wolność która jest owocem słuchania i jej zdobywanie wiąże się z rosnącą uważnością na otaczającą rzeczywistość i z gotowością odkrywania, że Bóg może posłużyć się nią całą, w celu realizacji swojej woli także i w moim życiu. Ponadto słuchanie, które dokonuje się w dialogu z przełożonymi, mającymi z jednej strony charyzmat autorytetu, z drugiej strony szerszą perspektywę postrzegania tych samych realiów integruje w praktyce jedną z zasad współżycia braterskiego wskazaną przez Franciszka «całość jest czymś więcej niż część» (EG 234-236). Rada ewangeliczna posłuszeństwa bowiem pozostaje w służbie Królestwa Bożego, zbawienia wszystkich wierzących, nadając działaniu nie tylko sens osobisty, ale przede wszystkim znaczenie wspólnotowe, wykraczające poza to co widoczne z mojej wąskiej perspektywy.